Jak już pisałam swoją przygodę z serwetami na drutach zaczęłam jako uczennica szkoły jeszcze podstawowej,
zrobiłam kilka serwetek ,
pierwsze były bardzo nieudolne i dawno już nie ma po nich znaku, ale dwie z nich takie już całkiem ładne zachowały się do dziś.
Właśnie teraz schną nakrochmalone, więc dziś zaprezentuję te zrobione teraz po ponad 20-u latach;
pierwsza to Wiatraczek , zrobiona dla przypomnienia;
a to jest Kalia......
........ i jeszcze szydełkowe kulki wykonane na zamówienie:)
12 komentarzy:
Śliczne! Ja podobnie przygodę z serwetami zaczynałam dośc dawno, tyle że z szydełkowymi:)) Te dziergane na drutach to dla mnie czarna magia do tej pory, choc kilka swetrzysków na drutach zrobiłam:))
Gratuluję, dla mnie również serwetki na drutach są magią. Pozdrawiam.
Piękne są. Szkoda, że nie mam na nie czasu. Pozdrawiam:)
Nie umiem takich, a są piękne...
Bardzo ładnie się prezentują.
piękne serwetki i bombki;-)Pozdrawiam i zapraszam do siebie.
Serwetki bardzo ładne.Dobrze,że je wyciągnęłaś na światło dzienne. Pozdrawiam:)
O, jak fajnie mieć takie coś - wspomnienie które można dotknąć:) A nawet odświeżyć odrobiną krochmalu! Super:)
Śliczne,pamiętam ,że moja prababcia takie robiła,ja niestety co do drutów to jestem kompletny anty talent.
Świetnie wyszły Ci te serwety - ja tylko na szydełku. Pozdrawiam :)
Jolis napperons!!
Jestem zachwycona Twoimi serwetami na drutach. Dla mnie to czarna magia, choć kiedyś robiłam moim dzieciaczkom swetry na drutach. Teraz nie pamiętam nawet, jak nabiera się oczka. Twoje serwetki sa takie subtelne, jak mgiełka. Gratuluje talentu. Pozdrawiam serdecznie.
Prześlij komentarz